Pustym korytarzem szły dwie dziewczyny. Jedna z białymi, długimi, rozpuszczonymi włosami, oraz druga z różowymi średniej długości zaplecionymi w warkocze. Szły powoli, w zupełnej ciszy. Jedyny dźwięk jaki było słychać, to ich kroki. Nagle dziewczyny zatrzymały się pod drzwiami z ciemnego drewna.
-Dobra. Ja dalej nie idę.-powiedziała z nienawiścią w głosie.-Niezbyt przepadam za tym biurem. Śmierdzi tam niemiłosiernie.-Mówiąc ostatnie zdanie, dziewczyna zmarszczyła swój piegowaty nos. Jej białowłosa koleżanka wzruszyła jedynie ramionami i chwyciła za klamkę. Pewnym ruchem nacisnęła na nią i równie pewnym ruchem przekroczyła próg. Kiedy weszła do środka, od razu uderzyła w nią fala różnych zapachów. Od cynamonu po zgniłe jabłka. Kiedy przyzwyczaiła się do intensywnej woni, rozejrzała się po pomieszczeniu,w którym się znajdowała. Był to zwyczajny gabinet. W rogach pomieszczenia stały szafki z różnego koloru segregatorami, teczkami oraz różnorodne kartki. Po środku stało biurko z ciemnego drewna. Za biurkiem było wielkie okno, praktycznie na całą ścianę. Przed oknem stał wysoki mężczyzna w garniturze,patrzył swoimi niebieskimi oczami na parking przed budynkiem. Jego ciemne włosy były w klasycznym nieładzie. Sam mężczyzna wydawał się bardzo skupiony oraz równocześnie zamyślony przez co jego profil wyglądał surowo. Nagle obrócił się do dziewczyny, na jego twarzy malowało się ogromne zdziwienie.
-Widzę że nie umiesz pukać.-powiedział surowym głosem. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiąc podeszła do biurka i rzuciła na nie kartki od sekretarki.
-Wypełniłam swoją część.-powiedziała beznamiętnym głosem.
-Dobrze.-powiedział podchodząc do krzesła. Usiadł i zaczął pisać coś na dokumentach rzuconych przez dziewczynę.-Dla czego nie używasz rodzinnego nazwiska?-spytał z lekkim oburzeniem.
-Nie twój interes.-odpowiedziała z jadem w głosie.
-Jak to nie mój?!-uniósł się mężczyzna.-Jako twój prawny opiekun, wujek oraz dyrektor tej placówki, mam obowiązek wiedzieć takie rzeczy.-dokończył już spokojniej.
-Och. Więc "Wujku", nie używam "Rodzinnego" nazwiska bo ON je nosi.-Jej głos był tak zimny i równocześnie jadowity, że mężczyzna poczuł jak dreszcze przechodzą przez całe jego ciało.
-Ech, już w porządku. Przepraszam.-powiedział wzdychając ciężko.-Tu masz kartki, które mają wypełnić twoi nauczyciele.-powiedział podając dziewczynie parę kartek. Dziewczyna odwróciła się i kiedy już miała chwytać za klamkę usłyszała ciche " przyjdź po lekcjach". Czarnooka kiwnęła jedynie głową i wyszła. Na zewnątrz już było pełno ludzi. Dziewczyna przeleciała wzrokiem po tratujących się nawzajem nastolatka, i gdy spostrzegła różowe, wystające z tłumu włosy, od razu ruszyła w ich stronę. Gdy doszła na miejsce zobaczyła że jej nowa koleżanka jest okrążona, a przed nią stoi nie kto inny jak "księżniczka". Kiedy podeszła jeszcze parę kroków bliżej usłyszała skrawek ich rozmowy.
-Odludku! Trzymaj się z dala od naszej strefy.-powiedziała czarnowłosa, a parę śmiechów z tłumu jej zawtórowało. Czerwono oka popatrzyła na nią pełnym pogardy spojrzeniem.
-Spadaj debilko-powiedziała spokojnie-Nie obchodzi mnie to co mówisz, twoją strefę też mam w dupie. Więc o co się gryziesz jędzo?-spytała tak jadowicie że większość osób odeszła o krok w tył. Zielonooka poczerwieniała z złości, ale po chwili uśmiechnęła się perfidnie.
-Takie dzieci ulicy jak ty w ogóle nie powinny chodzić do tej szkoły-powiedziała szyderczo się uśmiechając. Różowo włosa w tym momencie chciała skoczyć na czarnowłosą, lecz silnie ściśnięta ręka na jej ramieniu nie pozwoliła jej na to. Czerwono oka już miała skoczyć na napastnika z tyłu kiedy okazało się że to Sophie. Dziewczyna z piegami uśmiechnęła się perfidnie i przepuściła białowłosą przed siebie. Wszyscy w skupieniu czekali na ciąg dalszy. Kiedy czarnooka popatrzyła w oczy zielonookiej ta od razu zesztywniała.
-Jak ktoś TAKI jak TY, może oceniać innych?-spytała beznamiętnie.-Jesteś zwykłym śmieciem, który nadał sobie tytuł "królewny" i rządzi innymi.-mówiła dalej, ale jej głos stawał się z każdą chwilą bardziej jadowity, przepełniony nienawiścią-Zachowujesz się jakbyś była najlepsza, najmądrzejsza i najpiękniejsza, niestety jesteś w błędzie, dla mnie jesteś zwykłym śmieciem, jesteś czymś gorszym od robaka, twoje zachowanie wnioskuje że masz niski poziom IQ a co do piękna, raczej tylko na cycki twoi faceci lecą, bo twoja twarz przyprawia mnie o mdłości-kiedy białowłosa powiedziała to zdanie, zobaczyła że czarnowłosa zaczyna otwierać usta-Zamknij się-powiedziała dobitnie czarnooka.-Powiem ci coś "Księżniczko", mam w dupie twoje słowa. Większość osób ma to w dupie. A teraz spieprzaj z tond jeśli nie chcesz mieć połamanych paru kości.-Różowowłosa słysząc słowa swojej przyjaciółki uśmiechnęła się tryumfalnie, za to czarnowłosa cała czerwona odwróciła się i odeszła. Tłum,który się temu przyglądał stał chwilę w szoku a po chwili wszyscy zaczęli klaskać. Sophie, ignorując to ruszyła do sali. Po chwili doszła do niej Eireann.
-Muahahahaha!!Żeś jej dowaliła!! Pierwszy raz widziałam żeby jej nos tak świecił czerwienią!!-Krzyczała śmiejąc się Czerwonooka.-Co teraz masz?-spytała z trudem opanowując swój śmiech.
-Teraz chemia.-odpowiedziała spokojnie.-potem W-F i sztuka.
-Hmm, ja mam teraz matme. No nic, zobaczymy się na WF.-powiedziała zawracając. Kiedy czarnooka weszła do klasy od razu wszystkie rozmowy ucichły a spojrzenia skierowały się w stronę nowo przybyłej. Sophie nie zwracając na to uwagi ruszyła do ostatniej ławki pod oknem, która była akurat wolna. Usiadła, wypakowała rzezy z swojej czarnej torby przewieszonej przez ramię i popatrzyła za okno. Gdy to zrobiła od razu zaczęły się szepty a oczy wszystkich dalej wpatrywały się w jej osobę.
-Ej, to moje miejsce.-powiedział lekko oburzonym tonem jakiś chłopak. Szepty znów ucichły. Dziewczyna odwróciła swój wzrok w stronę źródła głosu. Ujrzała wysokiego chłopaka o brązowych włosach i niebieskich oczach "to ten co na początku się przedstawiał" przeleciało je przez myśl.
-No i ?-spytała znudzona patrząc w jego iskrzące się gniewnie oczy, jego mina wyglądała jak u małego dziecka, któremu bierze się zabawkę. Nagle cała jego twarz została rozpromieniona przez szeroki uśmiech a w oczach dało się zobaczyć szczęście.
-No nic, tak mówię.-powiedział i usiadł obok. Dziewczyna ignorując go znów wyjrzała za okno, niestety jej kolega z ławki miał inne plany. -Pożyczyła byś może podręcznik?-spytał znów oczekując spojrzenia czarnych tęczówek,niestety nie doczekał się gdyż dziewczyna nie patrząc na niego chwyciła książkę i mu ją podała. On westchnął cicho, tak by nikt nie usłyszał,ale dziewczyna usłyszała. Znów odwróciła wzrok na chłopaka i badawczo się mu przyglądała. Teraz na jego twarzy widać było lekki zawód. Kiedy zauważył że dziewczyna mu się przygląda od razu się uśmiechnął.
-Czego chcesz?-spytała chłodno.
-Pogadać!-powiedział dalej się uśmiechając.
-Po co tu usiadłeś?-znów spytała.
-Bo to moja ławka-powiedział chichocząc cicho. Dziewczyna podniosła jedną brew do góry.
-Gdzie jest podpisana?-spytała znudzona.
-N..no nigdzie...Ale ja zawsze w niej siedzę-powiedział lekko zmieszany.
-Och. Super.-powiedziała beznamiętnie.-Skoro już pogadałeś, to daj mi spokój-powiedziała i znów odwróciła się do okna.
Lekcja chemii minęła nawet spokojnie. Potem W-F, na którym grali w siatkówkę. Eireann specjalnie celowała piłką w księżniczkę, która była w tej samej drużynie. Sztuka była na temacie omawiania ptaków. Kiedy ostatni dzwonek zadzwonił dziewczyna od razu ruszyła do gabinetu jej wujka. Kiedy doszła na miejsce, tak jak poprzednio bez pukania weszła. Kiedy przekroczyła próg zobaczyła że jej opiekun nie jest sam. W pomieszczeniu, oprócz dyrektora był jeszcze czarnowłosy chłopak o szarych oczach " Czyż to nie mój widz?" Pomyślała. Teraz wzrok obu mężczyzn padł na nią. Starszy mężczyzna odchrząknął.
-Sophie, jak już ci wcześniej wspominałem. Drzwi są od tego żeby w nie pukać.-powiedział spokojnie, dziewczyna znudzona podeszła do biurka i podała lekko zirytowanemu mężczyźnie kartki.
-Gówno mnie to obchodzi. To są te kartki, które chciałeś.-powiedziała spokojnie.
-Jak ty się wyrażasz?!-spytał wściekły niebieskooki mężczyzna. Ta tylko uniosła kąciki ust ku górze układając je w perfidnym uśmiechu.
-Jeśli chcesz, mogę ci wyrecytować cały MÓJ słownik.-powiedziała jadowicie z naciskiem na mój.
-Do cholery jasnej! Dziecko! Co się z tobą dzieje?!-krzyknął opierając dłonie o blat.
-Nie twój interes.-powiedziała chłodno.
-Kur...Kurde! Sophie, już ci tłumaczyłem że jako twój opiekun, wujek or...
-Tak, tak. Super. Teraz podpisz to, i daj mi wreszcie stąd odjechać.-powiedziała spokojnie. Mężczyzna znów w tym dniu westchnął, usiadł i podpisał parę papierów.
-Możesz już iść.
-Luk, ty też zniknij mi z oczu.-powiedział wstając i znów patrząc za okno. Dwójka nastolatków bez słowa opuścili pomieszczenie.
-Nieźle go załatwiłaś.-powiedział obojętnie czarnowłosy.-pierwszy raz widziałem żeby się tak spiął.-mówił dalej, uśmiechając się lekko.
-Ta.-odpowiedziała krótko.
-Nazywam się Luk Lodge.-powiedział spokojnie.
-Sophie Malkin.-powiedziała i wyszła przez duże szklane drzwi na parking. Jej kroki skierowane były w stronę czarnego nowego Triumph Tiger'a. Wsiadła na niego, włożyła kask schowany w siedzeniu i kiedy miała ruszać usłyszała jeszcze "ale czad". Ruszyła i szybko zniknęła z widoku szarookiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz