piątek, 17 stycznia 2014

9 "Nienawidzę cię, więc mnie przytul! "

-Więc na dzisiejszej sztuce, chciałbym was poznać.Przedstawiajcie się od prawej do lewej po kolei i opowiedzcie krótko o sobie.-powiedział miło się uśmiechając. Pierwszy wyszedł niski Johny, potem Kamil, Sonia i parę innych uczniów, aż doszło do białowłosej.
-A więc, teraz ty.-powiedział z ciepłym uśmiechem.
-Nazywam się Sophie Malkin. Lubię rysować i śpiewać. Nienawidzę mojego starszego brata i nigdy mu nie wybaczę. Tyle.-powiedziała szorstko, na co Peter drgnął, ale nie okazywał tego. 
-Jestem Eirean White, dużo rzeczy nie lubię i mało lubię.-powiedziała i ucięła. Po niej było parę innych osób i w końcu przeszli do lekcji.
-Dobrze, a więc na dzisiejszej lekcji, proszę was abyście namalowali ptaka.-powiedział spokojnie.-Jakikolwiek wam się nasunie na myśl. Może być wymyślony. Dzięki temu, sprawdzę wasze umiejętności.-Wszyscy zaczęli malować, rysować kreślić i chlapać. Jako pierwsza skończyła Sophie. Zakryła od razu swoją sztalugę płachtą i usiadła na podłodze pod nią. Po niej skończyli również Eirean i inni.
-To pokażcie wasze dzieła!-Powiedział minutę przed dzwonkiem. Przeszedł się po klasie i chwalił każdego z osobna, ale i wytykał błędy. Podszedł najpierw do różowowłosej.
-Niesamowity! Kolorystyka oraz proporcje są idealne.-powiedział oglądając ptaka z wielką dokładnością.
-Taa...Wiem o tym.-powiedziała znudzona. Nauczyciel podszedł do białowłosej i odkrył jej obraz
-Co to znaczy?-powiedział zdziwiony, wszyscy podeszli do sztalugi i zobaczyli napis "PO MOIM TRUPIE"
-Nie będę malować tego co mi każesz.-powiedziała spokojnie dziewczyna.
-Rozumiem. A więc tak, nie akceptujesz zmian.-powiedział lekko się uśmiechając Peter.
-Wręcz nienawidzę, a jeszcze bardziej nienawidzę jak ktoś mi rozkazuje.-powiedziała jadowicie.
-Hoho! Toż to zabawne! Przecież to nie był rozkaz.-powiedział śmiejąc się.
-To nie.-odpowiedziała spokojnie. Wszyscy patrzyli zdziwieni patrzyli na dwójkę dyskutującą w najlepsze. W końcu zadzwonił dzwonek i cała klasa wyszła na korytarz. 
-Sophie, zostań.-powiedział spokojnie nauczyciel .Dziewczyna popatrzyła na niego zła.
-Czego?!-Powiedziała gniewnie gdy drzwi się zamknęły.
-Słuchaj, nie chcę o tym rozmawiać tu. Choć.-powiedział wstając i podając rękę dziewczynie. Ta cofnęła się, a mężczyzna przybliżył i szybko chwycił dłoń białowłosej. Nim się spostrzegli, byli w gabinecie dyrektora. 
-A więc, chcę żebyś był...-Peter urwał na chwilę patrząc zdziwiony na chłopaka stojącego sobie jakby nigdy nic przed biurkiem dyra. 
-O! To nasza mistrzyni!-Krzyknął ucieszony Mark.
-Zamknij jape!-Krzyknęła wściekła, wyrwała wreszcie rękę z mocnego uścisku nowego nauczyciela.
-Sophie? Co ci jest?-spytał zdziwiony brunet.
-Nie twój interes! A ty nie dotykaj mnie bo o molestowanie cię oskarżę!-krzyknęła, widać było złość w jej oczach. Każdy był mocno zszokowany zachowaniem dziewczyny. Pierwszy raz pokazała tak mocne emocje.
-Cholera! Musisz wszystko psuć?! Jesteś najgorszy!-mówiła nerwowo chodząc tam i z powrotem.
-Spokojnie. Sophie.-próbował ją uspokoić dyrektor.
-Ja ci dam spokojnie!-krzyknęła.-Nie będę rozmawiać z kimś kto mnie zostawił! Z kimś kto mnie zdradził!-ponownie się uniosła, ale tym razem ruszyła do drzwi. Otworzyła je i wybiegła na korytarz. Było tam wiele osób. Wszyscy zdziwieni patrzeli na czarno-okom. Ignorując świdrujące ją spojrzenia wyszła z szkoły. Nie słysząc , ani nie czując nic. Wsiadła na motor i szybko odjechała. Gdy dojechała do domu poczuła ogromną pustkę w sercu.  Z jej oczu leciały łzy, a ona szlochała cicho. Od razu przy jej boku znalazł się Shiro.
-Wszystko w porządku? Młoda! Co się stało?-spytał bardzo przejęty.
-Shiro...-zapłakała i wtuliła się w gęstą sierść wilka. -On wrócił.-mówiła przez łzy.
-Co? Kto? Jak? Kiedy?-Pytał zdziwiony
-NoPetertakpoprostudzisiajwrócił...-odpowiedziała na jednym wydechu
-Nie płacz...-uspokajał ją, niestety to nic nie dało. W pewnym momencie ktoś położył rękę na głowie dziewczyny. Wilk zaczął warczeć. 
-To przez ciebie!-Krzyknął shiro. Białowłosa otworzyła szeroko oczy.
-Wybacz, nie wiedziałem, że cię to aż tak zaboli.-powiedział smutny.-Chciałem znów cię zobaczyć, miałem być wcześniej, lecz bałem się...Bałem się, że będziesz zła....Jednak widzę jak bardzo się pomyliłem...-mówił z żalem w głosie.
-Wiesz...-zaczęła sucho.-Tak bardzo cię nienawidzę-powiedziała z jadem, przez co Peter spuścił głowę.-Więc mnie przytul...-powiedziała płacząc.-może wtedy ci wybaczę.-szepnęła, Chłopak mocno się zdziwił, podniósł głowę i mocno ją przytulił.
-Tak bardzo cię przepraszam!-mówił teraz też płacząc-I tak bardzo dziękuję!...

wtorek, 5 listopada 2013

8 " Nazywam się..."

Dziewczyna szła powoli za dyrektorem, dzwonka jeszcze nie było. Doszli do gabinetu, weszli.Mężczyzna usiadł za biurkiem, oparł o nie ręce na których położył głowę.
-Mam mały problem.-wysapał ciężko. Podniósł wzrok na dziewczynę i gestem ręki wskazał na krzesło przed biurkiem. Białowłosa usiadła i cierpliwie czekała.
-Chodzi o twojego brata.-powiedział cicho.
-Nie obchodzi mnie to.-Czarnooka mówiąc to wstała.
-Sophie! Na miłość boską!Błagam! Posłuchaj mnie-Wstał podnosząc głos. Dziewczyna z powrotem usiadła na krześle i uśmiechnęła się kpiąco.-Nie komentuj.- Uciął krótko.-Twój brat przyszedł do mnie wczoraj. Pytał o ciebie.-na to zdanie uśmiech znikł z twarzy białowłosej.-On cię szukał, chce...
-Dość!-dziewczyna krzyknęła. Jej oczy błyszczały gniewnie-Nie chcę tego słuchać! Zostawił mnie! Nic więcej mnie nie obchodzi.-głos dziewczyny drżał.Ona sama znów wstała i ruszyła do drzwi.
-Sophie, to nie tak.-powiedział wujek.
-A jak?!-Znów podniosła głos, gwałtownie się obróciła.
-On nie miał innego wyjścia...
-Mylisz się. Mógł mnie zabrać ze sobą! Mógł mi powiedzieć! Mógł tak wiele! A nic nie zrobił! Zniknął, nawet się nie żegnając....-powiedziała, a w jej pustych oczach pojawiły się łzy. Nagle jakby cała stała się krucha.-On...ty...nawet inni nie wiedzą co wtedy czułam. Więc nie chcę go znać. ON dla mnie nie istnieje.-powiedziała dobitnie i wyszła.
 Kiedy szła do sali z plastyki usłyszała dzwonek. Cóż, i tak jej się nie spieszyło, była u dyrektora więc ma usprawiedliwienie. Szła powoli. Stała już pod drzwiami. Chwyciła klamkę i pchnęła ją w dół. Powoli przekroczyła próg. 
-Sorki za spóźnienie szefie.Byłam u dyrektora.-Powiedziała beznamiętnie. Spojrzała na nauczyciela, momentalnie znieruchomiała. Jednak nie na długo, wystarczył jeden szept przyjaciółki i od razu ruszyła na miejsce. Stanęła przed swoją sztalugą.
-Jak już mówiłem!. Witam was wszystkich! Nazywam się Peter Doragon. Od dziś będę uczył was plastyki oraz matematyki.-Na to zdanie Białowłosa spojrzała na niego nienawistnie....

wtorek, 8 października 2013

7 "Zadanie domowe"

-Dobry klaso.-powiedziała wrednie, mała, gruba brunetka. Była ona nauczycielką matematyki znienawidzoną przez wszystkich uczniów.-Teraz wy niewyżyte nieuki, gadać kto nie ma zadania.-powiedziała siadając za biurkiem i perfidnie się uśmiechając. Zrezygnowany Mark już chciał podnieść rękę kiedy Sophie wstała.
-Ja nie mam.-powiedziała tym swoim chłodnym głosem, nauczycielka lekko zadrżała.
-Numer delikwencie.-powiedziała już otwierając dziennik.
-Przykro mi, nie podaje nieznajomym.-na to zdanie cała klasa wybuchnęła śmiechem.
-Ja ci dam żartować!-oburzyła się nauczycielka.-Imię i nazwisko! Zaraz wpiszę ci uwagę!-mówiła zła.
-Niby za co?-spytała spokojnie białowłosa.-Przecież powiedziałam tylko...
-Boże, mała, niedorozwinięta idiotko!-Krzyknęła wściekła nauczycielka, widząc że cała klasa patrzy się lekko przestraszona na drzwi, również tam spojrzała. Jej oczy rozszerzyły się. Bowiem w drzwiach stał dyrektor.
-P...Panie...dyrektorze!-wyjąkała ledwo kobieta-To...To nie tak, że ja...
-Cicho. Natychmiast idzie pani ze mną do gabinetu. W klasie ma być cisza. Mark, pilnujesz porządku.-mówił zdenerwowany mężczyzna.
-Tak.-odpowiedzieli wszyscy chórem. Kiedy mężczyzna wyszedł z klasy wraz z Hagridem wszyscy zajęli się swoimi sprawami.
-Skąd wiedziałaś , że dyro przyjdzie?-spytali równocześnie Eireann i Mark.
-Prace domową zostawiłam w jego gabinecie.-powiedziała czarnooka siadając i odwracając wzrok na okno.
-Jak ja się cieszę że mam cię w ławce.-powiedziała tajemniczo się uśmiechając różowowłosa.
-Nie pomogę ci na angielskim.-powiedziała spokojnie białowłosa.
-Heh, a już miałam nadzieję! Baba się na mnie uwzięła!-krzyknęła wściekła ,przez co wszystkie rozmowy ucichły
 -Idiotka.-powiedziała cicho białowłosa. Reszta wolnej lekcji bez nauczyciela minęła szybko. Po dzwonku Dziewczyny skierowały swe kroki na korytarz.
-Ej! Sophie, powiedz, kim jest dla ciebie dyro?-spytała lekko wahając się czerwonooka.
-Już ci mówiłam. Jest moim wujkiem.-powiedziała idąc do następnej klasy. Mianowicie ich celem była pracownia plastyczna.
-Wiem, ale mi chodzi o to czy ty go uznajesz za swojego wujka.-powiedziała plącząc się.-Bo widzisz wujek i siostrzenica ,bądź siostrzeniec , raczej nie zachowują się tak jak ty...-powiedziała i zamilkła. Sophie stanęła nagle.
-Nie, nie uznaję go za mojego wujka. Ludzie, którzy widzą cudze cierpienie i nic z tym nie robią są zwykłymi śmieciami. Ale ci, którzy nic nie robią, a potem zachowują się jakby nigdy nic nie zasługują nawet na miano śmiecia.-powiedziała i ruszyła dalej. Ta wypowiedź lekko zszokowała Eireann, lecz po chwili była obok swojej przyjaciółki. Kiedy przekroczyły próg klasy zobaczyły dyrektora stojącego niecierpliwie.
-Sophie. Do mojego gabinetu!-powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Chyba nie wie że o nim gadałyśmy?-szepnęła do ucha swojej koleżance różowowłosa. Ta jedynie pokręciła głową i wyszła za dyrektorem.

poniedziałek, 9 września 2013

6 "Takie coś" Powót na scenę xDD

Hej! Jak ja się źle czułam kiedy nie mogłam nic napisać :/...Ale to już przeszłość gdyż właśnie już dziś powracam! xD...Powiem szczerze że aż się łezka w oku kręci >.<...No nic, nie będę was przynudzać.

-Sophie!-Krzyknęła Eireann widząc swoją przyjaciółkę w wielkich szklanych drzwiach wejściowych.-Nie wytrzymam! Minął już miesiąc od twojego przeniesienia tu, a te debile dalej o tym paplają!-mówiła poirytowana.
-To nic.-powiedziała spokojnie białowłosa i powolnym krokiem ruszyła w stronę sali.
-Jak to nic?!-krzyknęła różowo włosa zwracając tym samym uwagę innych uczniów.
-Normalnie.-mówiąc to przekroczyła próg. Weszła do sali wraz z przeklinającą pod nosem Eireann.
-Hej Sophie! Eireann!-zawołał do nas Mark.
-Hej-odpowiedziała bez entuzjazmu Sophie a Eireann spojrzała na niego krzywo.
-Co wy takie jakieś ponure dzisiaj?-spytał stojąc już przed dziewczynami.
-Ponieważ Life is Brutal-powiedziała lekko się uśmiechając Eireann.
-What? Do you...-zaczął Mark ale Sophie przerwała mu.
-Skończcie już.-powiedziała czarnooka i usiadła w ławce. Za nią podążyła Eireann a Mark siadł w ławce przed nimi.
-Cholera!-krzyknął nagle chłopak zwracając tym samym uwagę innych.
-Co drzesz mordę?-spytała lekko zdenerwowana Różowowłosa.
-Ja pierdole! Zapomniałem zadania-powiedział już ciszej.- Hagrid mnie uziemi -<jak by co to chagrid to nauczycielka matmy> zawył cicho. W tym momencie Sophie uśmiechnęła się, co nie uszło uwadze jej sąsiadów.
-Nie uśmiechaj się tak! Przez ciebie ciarki minie przeszły.-powiedziała Czerwonooka.-właściwie czemu się uśmiechnęłaś?
-Ja też nie mam zadania.-powiedziała spokojnie.
-No i to jest powód twojego szczęścia?!-krzyknął wściekły Mark
-Twoim też powinien być.-powiedziała spokojnie
-Co?-zdziwił się chłopak.
-Zobaczysz.-powiedziała tajemniczo czarnooka nie odrywając ani na chwilę oczu od okna. W tym momencie do sali weszła sławna Hagrid...


sobota, 31 sierpnia 2013

5 "Koszmar" i informacja :/

Cześć wam ludziska! Mam nadzieję że podoba wam się mój blog :). Chciałam was poprosić o komentowanie. To by była wielka motywacja dla kogoś takiego jak ja. 
Informuję was o pewnej smutnej rzeczy: Otóż ten blog zostanie po tej notce na jakiś czas zawieszony. 
Pytacie czemu, cóż, powody są dwa. Pierwszy to taki że z ledwością to piszę gdyż mam coś z ręką i cholernie mnie boli. A drugi to taki że jest brak komciów. A ja to odbieram jako brak czytelników. 
To tyle informacji. Teraz czas na notkę.

Powolnym krokiem szłam leśną dróżką. Było ciemno ale ja widziałam wszystko. Nie bałam się. Nie cieszyłam się. Po prostu nic nie czułam. Nagle przystanęłam. Byłam na malutkiej polance, światło księżyca odbijało się na tafli małego oczka wodnego. Widok był piękny. Najbardziej zapierało dech w piersiach duże drzewo. Jego liście teraz oświetlone księżycem mieniły się barwami srebra, szarości i bieli. 
Powoli zaczęłam zmierzać w kierunku wody. Uklękłam na brzegu i spojrzałam w odbicie. To co ujrzałam sprawiło że z mojego gardła wydobył się krzyk przerażenia. Nagle woda przybrała czerwony kolor a maszkara, którą ujrzałam w swym odbiciu zaczęła wypływać.
Po chwili przede mną stała straszna postać. Mała zszyte usta, z których ciekła czarna maź. Nie mała oczu. Zamiast nich ujrzałam dwie czarne dziury. Włosy były długie, czarne i zlepione ze sobą. Postać była blada, jej twarz była wykrzywiona w parszywym uśmiechu. Po chwili usłyszałam ciche słowa, które mną wstrząsnęły. A brzmiały one " Córeczko, tęsknie." Dwa słowa, a tak mną wstrząsnęły. Z moich oczu mimo chodem poleciały łzy. W pewnym momencie postać podniosła rękę do góry i jednym płynnym ruchem wbiła mi ją w miejsce gdzie biło niespokojnie moje serce. Moje oczy rozszerzyły się, maszkara zaśmiała się złowrogo i pociągnęła za mój organ. Z mojego gardła znów wyleciał donośny krzyk pełen bólu.

 W tym momencie gwałtownie podniosłam się z łóżka. Moje oczy były zamglone, lecz leciały z nich łzy. Mój oddech był przyspieszony. Mimo chodem podniosłam rękę i chwyciłam się za miejsce, w którym przed chwilą czułam ogromny ból. Nabrałam głośno powietrze i z cichym świstem je wypuściłam.
-To był tylko sen-szepnęłam cicho aby się pocieszyć.-Zły sen.-znów szepnęłam, ale ty razem załamującym się głosem. Z moich oczu dalej płynęły łzy. Podciągnęłam kolana pod brodę, objęłam je rękami i cicho zaszlochałam. Poczułam jak coś liże mnie po policzku.Spojrzałam kontem oka na mojego towarzysza, który teraz patrzył na mnie z troską. Pogłaskałam go po pyszczku i blado się uśmiechnęłam. On widząc mnie w tym stanie wskoczył na łóżko i położył się obok mnie.
-Sophie, od miesiąca masz koszmary.-powiedział cicho-może jednak powiesz o tym wujkowi?-spytał niepewnie.
-Koszmary mam od miesiąca, bo od miesiąca chodzę do tej szkoły.-szepnęłam i pogłaskałam wilka.
-Ech, wiesz że to nie możliwe.-powiedział lekko zirytowany.
-Specjalista się znalazł.-zażartowałam i opadłam na poduszki.-Która jest?
-7.30-zawył lekko wilk. Cóż, do porannych ptaszków nie należy, to trochę dziwne że się obudził. Chyba że krzyczałam przez sen. 
-Muszę wstawać.-powiedziałam cicho.
-Przyjść po ciebie?-spytał zatroskany Shiro.
-Nie trzeba tato.-powiedziałam śmiejąc się cicho. Wstałam, wyciągnęłam ubrania z szafy i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Gorące krople wody zmywały ze mnie pot jak i wspomnienia koszmaru. Powoli zakręciłam wodę. Wyszłam spod mojej małej oazy spokoju i wysuszyłam się. Szybko ubrałam białą koszulkę z krótkim rękawem, czarne krótkie spodenki, czarne rękawiczki bez palców oraz moją ulubioną bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko grzywkę przewiązałam czarną bandamką. Oczy lekko podkreśliłam czarną kredką i wyszłam. Zjadłam śniadanie składające się z pomarańczowego soku i dwóch tostów, spojrzałam na zegarek. wskazywał 8. Pożegnałam się z Shiro i wyszłam. Dziś postanowiłam iść pieszo.
"Droga zajmie mi jakieś 45 minut. Lekcję zaczynam o 9 więc mam czas"-z taką myślą ruszyłam w kierunku szkoły.

















niedziela, 25 sierpnia 2013

4 "Rozmowa"

Pustym korytarzem szły dwie dziewczyny. Jedna z białymi, długimi, rozpuszczonymi włosami, oraz druga z różowymi średniej długości zaplecionymi w warkocze. Szły powoli, w zupełnej ciszy. Jedyny dźwięk jaki było słychać, to ich kroki. Nagle dziewczyny zatrzymały się pod drzwiami z ciemnego drewna.
-Dobra. Ja dalej nie idę.-powiedziała z nienawiścią w głosie.-Niezbyt przepadam za tym biurem. Śmierdzi tam niemiłosiernie.-Mówiąc ostatnie zdanie, dziewczyna zmarszczyła swój piegowaty nos. Jej białowłosa koleżanka wzruszyła jedynie ramionami i chwyciła za klamkę. Pewnym ruchem nacisnęła na nią i równie pewnym ruchem przekroczyła próg. Kiedy weszła do środka, od razu uderzyła w nią fala różnych zapachów. Od cynamonu po zgniłe jabłka. Kiedy przyzwyczaiła się do intensywnej woni, rozejrzała się po pomieszczeniu,w którym się znajdowała. Był to zwyczajny gabinet. W rogach pomieszczenia stały szafki z różnego koloru segregatorami, teczkami oraz różnorodne kartki. Po środku stało biurko z ciemnego drewna. Za biurkiem było wielkie okno, praktycznie na całą ścianę. Przed oknem stał wysoki mężczyzna w garniturze,patrzył swoimi niebieskimi oczami na parking przed budynkiem. Jego ciemne włosy były w klasycznym nieładzie. Sam mężczyzna wydawał się bardzo skupiony oraz równocześnie zamyślony przez co jego profil wyglądał surowo. Nagle obrócił się do dziewczyny, na jego twarzy malowało się ogromne zdziwienie. 
-Widzę że nie umiesz pukać.-powiedział surowym głosem. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiąc podeszła do biurka i rzuciła na nie kartki od sekretarki. 
-Wypełniłam swoją część.-powiedziała beznamiętnym głosem.
-Dobrze.-powiedział podchodząc do krzesła. Usiadł i zaczął pisać coś na dokumentach rzuconych przez dziewczynę.-Dla czego nie używasz rodzinnego nazwiska?-spytał z lekkim oburzeniem.
-Nie twój interes.-odpowiedziała z jadem w głosie.
-Jak to nie mój?!-uniósł się mężczyzna.-Jako twój prawny opiekun, wujek oraz dyrektor tej placówki, mam obowiązek wiedzieć takie rzeczy.-dokończył już spokojniej.
-Och. Więc "Wujku", nie używam "Rodzinnego" nazwiska bo ON je nosi.-Jej głos był tak zimny i równocześnie jadowity, że mężczyzna poczuł jak dreszcze przechodzą przez całe jego ciało.
-Ech, już w porządku. Przepraszam.-powiedział wzdychając ciężko.-Tu masz kartki, które mają wypełnić twoi nauczyciele.-powiedział podając dziewczynie parę kartek. Dziewczyna odwróciła się i kiedy już miała chwytać za klamkę usłyszała ciche " przyjdź po lekcjach". Czarnooka kiwnęła jedynie głową i wyszła. Na zewnątrz już było pełno ludzi. Dziewczyna przeleciała wzrokiem po tratujących się nawzajem nastolatka, i gdy spostrzegła różowe, wystające z tłumu włosy, od razu ruszyła w ich stronę. Gdy doszła na miejsce zobaczyła że jej nowa koleżanka jest okrążona, a przed nią stoi nie kto inny jak "księżniczka". Kiedy podeszła jeszcze parę kroków bliżej usłyszała skrawek ich rozmowy.
-Odludku! Trzymaj się z dala od naszej strefy.-powiedziała czarnowłosa, a parę śmiechów z tłumu jej zawtórowało. Czerwono oka popatrzyła na nią pełnym pogardy spojrzeniem.
-Spadaj debilko-powiedziała spokojnie-Nie obchodzi mnie to co mówisz, twoją strefę też mam w dupie. Więc o co się gryziesz jędzo?-spytała tak jadowicie że większość osób odeszła o krok w tył. Zielonooka poczerwieniała z złości, ale po chwili uśmiechnęła się perfidnie.
-Takie dzieci ulicy jak ty w ogóle nie powinny chodzić do tej szkoły-powiedziała szyderczo się uśmiechając. Różowo włosa w tym momencie chciała skoczyć na czarnowłosą, lecz silnie ściśnięta ręka na jej ramieniu nie pozwoliła jej na to. Czerwono oka już miała skoczyć na napastnika z tyłu kiedy okazało się że to Sophie. Dziewczyna z piegami uśmiechnęła się perfidnie i przepuściła białowłosą przed siebie. Wszyscy w skupieniu czekali na ciąg dalszy. Kiedy czarnooka popatrzyła w oczy zielonookiej ta od razu zesztywniała.
-Jak ktoś TAKI jak TY, może oceniać innych?-spytała beznamiętnie.-Jesteś zwykłym śmieciem, który nadał sobie tytuł "królewny" i rządzi innymi.-mówiła dalej, ale jej głos stawał się z każdą chwilą bardziej jadowity, przepełniony nienawiścią-Zachowujesz się jakbyś była najlepsza, najmądrzejsza i najpiękniejsza, niestety jesteś w błędzie, dla mnie jesteś zwykłym śmieciem, jesteś czymś gorszym od robaka, twoje zachowanie wnioskuje że masz niski poziom IQ a co do piękna, raczej tylko na cycki twoi faceci lecą, bo twoja twarz przyprawia mnie o mdłości-kiedy białowłosa powiedziała to zdanie, zobaczyła że czarnowłosa zaczyna otwierać usta-Zamknij się-powiedziała dobitnie czarnooka.-Powiem ci coś "Księżniczko", mam w dupie twoje słowa. Większość osób ma to w dupie. A teraz spieprzaj z tond jeśli nie chcesz mieć połamanych paru kości.-Różowowłosa słysząc słowa swojej przyjaciółki uśmiechnęła się tryumfalnie, za to czarnowłosa cała czerwona odwróciła się i odeszła. Tłum,który się temu przyglądał stał chwilę w szoku a po chwili wszyscy zaczęli klaskać. Sophie, ignorując to ruszyła do sali. Po chwili doszła do niej Eireann.
-Muahahahaha!!Żeś jej dowaliła!! Pierwszy raz widziałam żeby jej nos tak świecił czerwienią!!-Krzyczała śmiejąc się Czerwonooka.-Co teraz masz?-spytała z trudem opanowując swój śmiech.
-Teraz chemia.-odpowiedziała spokojnie.-potem W-F i sztuka.
-Hmm, ja mam teraz matme. No nic, zobaczymy się na WF.-powiedziała zawracając. Kiedy czarnooka weszła do klasy od razu wszystkie rozmowy ucichły a spojrzenia skierowały się w stronę nowo przybyłej. Sophie nie zwracając na to uwagi ruszyła do ostatniej ławki pod oknem, która była akurat wolna. Usiadła, wypakowała rzezy z swojej czarnej torby przewieszonej przez ramię i popatrzyła za okno. Gdy to zrobiła od razu zaczęły się szepty a oczy wszystkich dalej wpatrywały się w jej osobę.
-Ej, to moje miejsce.-powiedział lekko oburzonym tonem jakiś chłopak. Szepty znów ucichły. Dziewczyna odwróciła swój wzrok w stronę źródła głosu. Ujrzała wysokiego chłopaka o brązowych włosach i niebieskich oczach "to ten co na początku się przedstawiał" przeleciało je przez myśl.
-No i ?-spytała znudzona patrząc w jego iskrzące się gniewnie oczy, jego mina wyglądała jak u małego dziecka, któremu bierze się zabawkę. Nagle cała jego twarz została rozpromieniona przez szeroki uśmiech a w oczach dało się zobaczyć szczęście.
-No nic, tak mówię.-powiedział i usiadł obok. Dziewczyna ignorując go znów wyjrzała za okno, niestety jej kolega z ławki miał inne plany. -Pożyczyła byś może podręcznik?-spytał znów oczekując spojrzenia czarnych tęczówek,niestety nie doczekał się gdyż dziewczyna nie patrząc na niego chwyciła książkę i mu ją podała. On westchnął cicho, tak by nikt nie usłyszał,ale dziewczyna usłyszała. Znów odwróciła wzrok na chłopaka i badawczo się mu przyglądała. Teraz na jego twarzy widać było lekki zawód. Kiedy zauważył że dziewczyna mu się przygląda od razu się uśmiechnął.
-Czego chcesz?-spytała chłodno.
-Pogadać!-powiedział dalej się uśmiechając. 
-Po co tu usiadłeś?-znów spytała.
-Bo to moja ławka-powiedział chichocząc cicho. Dziewczyna podniosła jedną brew do góry.
-Gdzie jest podpisana?-spytała znudzona.
-N..no nigdzie...Ale ja zawsze w niej siedzę-powiedział lekko zmieszany.
-Och. Super.-powiedziała beznamiętnie.-Skoro już pogadałeś, to daj mi spokój-powiedziała i znów odwróciła się do okna. 
Lekcja chemii minęła nawet spokojnie. Potem W-F, na którym grali w siatkówkę. Eireann specjalnie celowała piłką w księżniczkę, która była w tej samej drużynie. Sztuka była na temacie omawiania ptaków. Kiedy ostatni dzwonek zadzwonił dziewczyna od razu ruszyła do gabinetu jej wujka. Kiedy doszła na miejsce, tak jak poprzednio bez pukania weszła. Kiedy przekroczyła próg zobaczyła że jej opiekun nie jest sam. W pomieszczeniu, oprócz dyrektora był jeszcze czarnowłosy chłopak o szarych oczach " Czyż to nie mój widz?" Pomyślała. Teraz wzrok obu mężczyzn padł na nią. Starszy mężczyzna odchrząknął.
-Sophie, jak już ci wcześniej wspominałem. Drzwi są od tego żeby w nie pukać.-powiedział spokojnie, dziewczyna znudzona podeszła do biurka i podała lekko zirytowanemu mężczyźnie kartki.
-Gówno mnie to obchodzi. To są te kartki, które chciałeś.-powiedziała spokojnie. 
-Jak ty się wyrażasz?!-spytał wściekły niebieskooki mężczyzna. Ta tylko uniosła kąciki ust ku górze układając je w perfidnym uśmiechu.
-Jeśli chcesz, mogę ci wyrecytować cały MÓJ słownik.-powiedziała jadowicie z naciskiem na mój.
-Do cholery jasnej! Dziecko! Co się z tobą dzieje?!-krzyknął opierając dłonie o blat.
-Nie twój interes.-powiedziała chłodno.
-Kur...Kurde! Sophie, już ci tłumaczyłem że jako twój opiekun, wujek or...
-Tak, tak. Super. Teraz podpisz to, i daj mi wreszcie stąd odjechać.-powiedziała spokojnie. Mężczyzna znów w tym dniu westchnął, usiadł i podpisał parę papierów.
-Możesz już iść. 
-Luk, ty też zniknij mi z oczu.-powiedział wstając i znów patrząc za okno. Dwójka nastolatków bez słowa opuścili pomieszczenie.
-Nieźle go załatwiłaś.-powiedział obojętnie czarnowłosy.-pierwszy raz widziałem żeby się tak spiął.-mówił dalej, uśmiechając się lekko.
-Ta.-odpowiedziała krótko.
-Nazywam się Luk Lodge.-powiedział spokojnie.
-Sophie Malkin.-powiedziała i wyszła przez duże szklane drzwi na parking.  Jej kroki skierowane były w stronę czarnego nowego Triumph Tiger'a. Wsiadła na niego, włożyła kask schowany w siedzeniu i kiedy miała ruszać usłyszała jeszcze "ale czad". Ruszyła i szybko zniknęła z widoku szarookiego.

piątek, 23 sierpnia 2013

3 "Lunch"

-Znowu to gówno nam podają-powiedziała Eireann, patrząc z obrzydzeniem na papkę przed nosem.
-Czemu nie weźmiesz czegoś innego?-spytała znudzona Sophie.
-Nie poddam się! Do cholery! Wygram ten zakład!-podniosła się z siedzenia i nienawistnie mierzyła wzrokiem kogoś za plecami białowłosej.
-Zakład?-spytała czarnooka podnosząc jedną brew do góry.
-Tak, kurwa. Zakład.-powiedziała siadając z powrotem na miejsce.-Założyłam się z tym debilem co siedzi przy stoliku za nami, że przez miesiąc będę jeść tą breję zwaną przez te staruchy " Magiczna Mieszanka"-mówiąc ostatnie dwa słowa widocznie się skrzywiła.
-Co z tego będziesz mieć?-spytała białowłosa gryząc jabłko.
-Jak to co?-spytała śmiejąc się tryumfalnie.-Osobistego sługusa, oraz gościa od zadań.-powiedziała pewnie.
-Hee? Tylko tyle?-spytała lekceważąco.-No nic-powiedziała obojętnie.-Ile ci jeszcze zostało?
-Kurde! Pierwszy raz słyszę od ciebie tyle słów w tym samym czasie!-powiedziała sarkastycznie.-Jeszcze 2 dni, i jest mój.-powiedziała uśmiechając się złowieszczo.-A właśnie! Ty, po co ci te kartki?-spytała wskazując na mały plik kartek leżący na stole.
-Mój "Prawny" opiekun ma wypełnić część. Ja mam wypełnić resztę, i dać do dyrka.-powiedziała z widocznym niesmakiem.
-Widzę że jakoś nie przepadasz za staruszkiem.-powiedziała uśmiechając się podle.
-Staruszkiem?-Brew białowłosej mimowolnie uniosła się do góry.
-Tak nazywam tego dziada za biurkiem z pieczątką w ręce.
-Khe!-Czarnooka prychnęła cicho. Wstała i z tacką w ręce ruszyła do kosza. W jej ślady poszła różowowłosa. Wyrzuciły resztki z tacy i odłożyły ją na inne.
-Ej, gdzie idziesz?-spytała zdziwiona. Jej czerwone oczy śledziły sylwetkę dotychczasowej towarzyszki, która teraz kierowała swe kroki na korytarz.
-Do tego całego staruszka.-powiedziała sarkastycznie.
-A nie powinnaś najpierw iść do twoich starych?
-Nie żyją.-Białowłosa powiedziała to takim zimnym tonem ,że aż ciarki przeszły po plecach.
-A...aha.-powiedziała i zamilkła