-Dobry klaso.-powiedziała wrednie, mała, gruba brunetka. Była ona nauczycielką matematyki znienawidzoną przez wszystkich uczniów.-Teraz wy niewyżyte nieuki, gadać kto nie ma zadania.-powiedziała siadając za biurkiem i perfidnie się uśmiechając. Zrezygnowany Mark już chciał podnieść rękę kiedy Sophie wstała.
-Ja nie mam.-powiedziała tym swoim chłodnym głosem, nauczycielka lekko zadrżała.
-Numer delikwencie.-powiedziała już otwierając dziennik.
-Przykro mi, nie podaje nieznajomym.-na to zdanie cała klasa wybuchnęła śmiechem.
-Ja ci dam żartować!-oburzyła się nauczycielka.-Imię i nazwisko! Zaraz wpiszę ci uwagę!-mówiła zła.
-Niby za co?-spytała spokojnie białowłosa.-Przecież powiedziałam tylko...
-Boże, mała, niedorozwinięta idiotko!-Krzyknęła wściekła nauczycielka, widząc że cała klasa patrzy się lekko przestraszona na drzwi, również tam spojrzała. Jej oczy rozszerzyły się. Bowiem w drzwiach stał dyrektor.
-P...Panie...dyrektorze!-wyjąkała ledwo kobieta-To...To nie tak, że ja...
-Cicho. Natychmiast idzie pani ze mną do gabinetu. W klasie ma być cisza. Mark, pilnujesz porządku.-mówił zdenerwowany mężczyzna.
-Tak.-odpowiedzieli wszyscy chórem. Kiedy mężczyzna wyszedł z klasy wraz z Hagridem wszyscy zajęli się swoimi sprawami.
-Skąd wiedziałaś , że dyro przyjdzie?-spytali równocześnie Eireann i Mark.
-Prace domową zostawiłam w jego gabinecie.-powiedziała czarnooka siadając i odwracając wzrok na okno.
-Jak ja się cieszę że mam cię w ławce.-powiedziała tajemniczo się uśmiechając różowowłosa.
-Nie pomogę ci na angielskim.-powiedziała spokojnie białowłosa.
-Heh, a już miałam nadzieję! Baba się na mnie uwzięła!-krzyknęła wściekła ,przez co wszystkie rozmowy ucichły
-Idiotka.-powiedziała cicho białowłosa. Reszta wolnej lekcji bez nauczyciela minęła szybko. Po dzwonku Dziewczyny skierowały swe kroki na korytarz.
-Ej! Sophie, powiedz, kim jest dla ciebie dyro?-spytała lekko wahając się czerwonooka.
-Już ci mówiłam. Jest moim wujkiem.-powiedziała idąc do następnej klasy. Mianowicie ich celem była pracownia plastyczna.
-Wiem, ale mi chodzi o to czy ty go uznajesz za swojego wujka.-powiedziała plącząc się.-Bo widzisz wujek i siostrzenica ,bądź siostrzeniec , raczej nie zachowują się tak jak ty...-powiedziała i zamilkła. Sophie stanęła nagle.
-Nie, nie uznaję go za mojego wujka. Ludzie, którzy widzą cudze cierpienie i nic z tym nie robią są zwykłymi śmieciami. Ale ci, którzy nic nie robią, a potem zachowują się jakby nigdy nic nie zasługują nawet na miano śmiecia.-powiedziała i ruszyła dalej. Ta wypowiedź lekko zszokowała Eireann, lecz po chwili była obok swojej przyjaciółki. Kiedy przekroczyły próg klasy zobaczyły dyrektora stojącego niecierpliwie.
-Sophie. Do mojego gabinetu!-powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Chyba nie wie że o nim gadałyśmy?-szepnęła do ucha swojej koleżance różowowłosa. Ta jedynie pokręciła głową i wyszła za dyrektorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz