Dziewczyna szła powoli za dyrektorem, dzwonka jeszcze nie było. Doszli do gabinetu, weszli.Mężczyzna usiadł za biurkiem, oparł o nie ręce na których położył głowę.
-Mam mały problem.-wysapał ciężko. Podniósł wzrok na dziewczynę i gestem ręki wskazał na krzesło przed biurkiem. Białowłosa usiadła i cierpliwie czekała.
-Chodzi o twojego brata.-powiedział cicho.
-Nie obchodzi mnie to.-Czarnooka mówiąc to wstała.
-Sophie! Na miłość boską!Błagam! Posłuchaj mnie-Wstał podnosząc głos. Dziewczyna z powrotem usiadła na krześle i uśmiechnęła się kpiąco.-Nie komentuj.- Uciął krótko.-Twój brat przyszedł do mnie wczoraj. Pytał o ciebie.-na to zdanie uśmiech znikł z twarzy białowłosej.-On cię szukał, chce...
-Dość!-dziewczyna krzyknęła. Jej oczy błyszczały gniewnie-Nie chcę tego słuchać! Zostawił mnie! Nic więcej mnie nie obchodzi.-głos dziewczyny drżał.Ona sama znów wstała i ruszyła do drzwi.
-Sophie, to nie tak.-powiedział wujek.
-A jak?!-Znów podniosła głos, gwałtownie się obróciła.
-On nie miał innego wyjścia...
-Mylisz się. Mógł mnie zabrać ze sobą! Mógł mi powiedzieć! Mógł tak wiele! A nic nie zrobił! Zniknął, nawet się nie żegnając....-powiedziała, a w jej pustych oczach pojawiły się łzy. Nagle jakby cała stała się krucha.-On...ty...nawet inni nie wiedzą co wtedy czułam. Więc nie chcę go znać. ON dla mnie nie istnieje.-powiedziała dobitnie i wyszła.
Kiedy szła do sali z plastyki usłyszała dzwonek. Cóż, i tak jej się nie spieszyło, była u dyrektora więc ma usprawiedliwienie. Szła powoli. Stała już pod drzwiami. Chwyciła klamkę i pchnęła ją w dół. Powoli przekroczyła próg.
-Sorki za spóźnienie szefie.Byłam u dyrektora.-Powiedziała beznamiętnie. Spojrzała na nauczyciela, momentalnie znieruchomiała. Jednak nie na długo, wystarczył jeden szept przyjaciółki i od razu ruszyła na miejsce. Stanęła przed swoją sztalugą.
-Jak już mówiłem!. Witam was wszystkich! Nazywam się Peter Doragon. Od dziś będę uczył was plastyki oraz matematyki.-Na to zdanie Białowłosa spojrzała na niego nienawistnie....